Śledź nas na:



Pan Tadeusz - streszczenie

Księga X Emigracja. Jacek

Nad Soplicowem zawisły burzowe chmury. Zapanowała cisza. Zwierzęta wracające do gospodarstw wydawały się niespokojne, ptaki kryły się w lasach, w trawach i pod strzechami domostw. „Szlachta z Moskwą okropną walkę zakończyli" , opuszczali plac boju, gdzie za chwilę żywioły miały stoczyć inną walkę. Zerwał się wicher, lunął rzęsisty deszcz, zagrzmiało, błyskały pioruny. W izbie Sędziego trwała ważna debata. Ksiądz Robak, ranny  
i utrudzony leżał w łóżku, i wydawał dyspozycje, które wypełniał Sędzia. Wezwał Podkomorzego i Klucznika oraz kapitana Rykowa. Zamknięto drzwi. Ryków położył na stole ciężką kiesę z dukatami. Nie chciał przyjąć pieniędzy w zamian za to, by zakończyć całą sprawę bez interwencji władz carskich. Stwierdził, że za wszystko odpowie niebawem major Płut. Zawarł układ z Sędzią, iż oficjalnie Rosjanie potwierdzą, że przyszli złożyć wizytę we dworze, popili trochę, potańczyli, a „Płut przypadkiem ognia zakomenderował" . Sugerował, by to właśnie majorowi wręczyć łapówkę, gdyż on może zaszkodzić sprawie. Propozycja została przyjęta. Ryków miał dobrą opinię wśród szlachty, postrzegano go jako walecznego  
i uczciwego człowieka. On sam zresztą również cenił szlachtę. Gerwazy ze stoickim spokojem przyznał się do zabicia Płuta. Zganił go ksiądz Robak. Mówił o ciężkim grzechu, który został popełniony, lecz wina mogła być umniejszona pod warunkiem, że czynu nie dokonano z zemsty, a pro publico bono (dla dobra publicznego). Wojski, znając tajemnicę Gerwazego, milczał jak zaklęty. Robak przykazał wezwać walecznych szlachciców. Ustalono, że mężczyźni muszą opuścić Litwę i udać się do Księstwa. Tam sami będąc bezpieczni, zagwarantuję bezpieczeństwo pozostałym rodzinom szlacheckim. W razie konieczności nieobecni mieli zostać obciążeni winą. Z czasem mogliby wrócić w ojczyste strony. Emigracja miałaby chronić wszystkich przed konsekwencjami wznieconego buntu  
(zatarg z caratem). Buchman chciał jeszcze oponować, ale rozpoczęto już przygotowania do drogi. Sędzia zatrzymał w izbie Tadeusza, po czym oświadczył mnichowi, iż młodzian faktycznie zakochał się w Zosi i najlepiej, by jeszcze przed wyjazdem jej się oświadczył. Mając obrączkę na palcu, będzie pamiętał o przyszłej żonie. Wspomniał swoją ukochaną, pannę Martę Wojszczankę, z którą przed trzydziestu laty się zaręczył. Dziewczyna jednak zmarła, a pamiątką tej miłości był pierścień noszony na palcu przez Sędziego. Soplica na zawsze został wierny Hreczeszance i już się nie ożenił.

Tadeusza niezmiernie ucieszyła wiadomość o przeznaczeniu mu Zosi na żonę. Był  wdzięczny stryjowi. Z emigracji zamierzał wrócić w wieńcu chwały, dając dowody swej odwagi  
i wierności. Zosia podsłuchiwała rozmowę ze swej alkowy. Wbiegła do sąsiedniego pomieszczenia i wręczyła Tadeuszowi obrazek ze świętą Genowefą i relikwię świętego Józefa. Panicz również nie był jej obojętny, więc słysząc o jego odjeździe, płakała. Niespodziewanie pojawili się Hrabia z Telimeną. Widzieli czułe pożegnanie zakochanych. Horeszko pogodził się z Tadeuszem i zdecydował, że wspólnie opuszczą Litwę. Widział siebie jako dzielnego wojownika. Sędzia odradzał mu taką decyzję. Hrabia był wystarczająco bogaty, by wykupić się od więzienia. Natomiast Robak sugerował, żeby pieniądze przeznaczył na zbrojenia i wystawił własny oddział wojska. Telimena wręczyła Hrabiemu na pamiątkę kokardę ze swojej sukni. Na życzenie Robaka wszyscy, prócz Sędziego i Klucznika, mieli opuścić komnatę. Gdy tak się stało, ksiądz wyznał: „Jam jest Jacek Soplica...". Na te słowa Gerwazy oniemiał. Jacek wiedział, że Rębajło nosił się z zamiarem zemsty. Prosił jednak, by tłumiąc swój gniew, cierpliwie go wysłuchał.

„Panie Rębajło, rzekł Ksiądz, już mię nie zatrwożą

Gniewy ludzkie, bo jestem już pod ręką Bożą;"

Po czym rozpoczął opowieść. Dawniej często gościł u Stolnika. Magnat zapraszał go  
do domu i wydawał się być jego przyjacielem. Wiedział, że Jacek ma względy wśród szlachty. Gdy tylko potrzebował głosów poparcia na sejmikach, tym chętniej widział Wąsala  
i tym bardziej zapewniał go o przyjaźni. Stolnik miał piękną córkę - Ewę. Dziewczyna bardzo podobała się Soplicy, on również nie był jej obojętny, ale o swoich uczuciach nie wspominała rodzicom. Horeszko udawał, że nie zauważa miłości obydwojga. Podał Soplicy czarną polewkę, jednoznacznie odmawiając mu ręki córki. Młodzian gotów był się upokorzyć  
i błagać upartego Stolnika o zmianę zdania. W chwilach złości myślał nawet o zerwaniu wszelkich układów i zabiciu starca, ale powstrzymywał go łagodny wzrok ukochanej. Ostatecznie zdecydował opuścić rodową posiadłość i ojczyznę. Ewa, słysząc o jego zamiarach, pobladła i płakała. Po tym poznał, jak wiele dla niej znaczył. Stolnik natomiast zachowywał się całkiem obojętnie. Zaczął opowiadać o świetnej partii dla córki, jaką upatrzył w osobie kasztelana witebskiego oraz o planowanym ślubie. Gerwazy w tym momencie zarzucił Soplicy zmowę z Moskalami. Jacek zaprzeczył i kontynuował. Twierdził, że rozważał nawet najazd na zamek Horeszków i uprowadzenie Ewy. Poparłoby go w tym kilka zaścianków szlacheckich, ale na myśl o wątłym zdrowiu ukochanej, odstąpił od takiego zamiaru. Zaczął myśleć o zemście, usprawiedliwiał się:

„Kluczniku, twoje serce poczciwe nie umie

Uczuć, ile jest piekła w urażonej dumie". 

Starał  się zapomnieć o Ewie i ożenił się z inną kobietą „Z pierwszą, ktorąm napotkał, dziewczyną ubogą!"

Nie kochał  jej, usiłował zajmować się gospodarstwem, ale opętany demonem zemsty, począł pić. Jego żona - matka Tadeusza umarła z żalu. Stolnikówna została narzeczoną, a później żoną Wojewody. Podobno podczas zaręczyn mdlała, „Zgadywano, że kogoś potajemnie kocha". Stolnik otaczał się przyjaciółmi, wydawał przyjęcia, nie zapraszał już Jacka Soplicy, a to godziło w jego szlachecką dumę. Stał się przedmiotem kpin. Bernardyn co jakiś czas przerywał, nie mógł mówić, odczuwał ból po postrzale, wspomnienia potęgowały cierpienie. Klucznik wzruszył się, widząc przygniecionego cierpieniem człowieka w mnisim habicie. Dziwił się, że nie rozpoznał Wąsala po owym pamiętnym strzale do niedźwiedzia. Jacek był przecież najlepszym strzelcem w całej Litwie. Pewnego razu, wiedziony dziwnym przeczuciem, zbliżył się do zamku Horeszków. W oknach paliły się świece, z pomieszczeń dobiegała muzyka. Świętowano. Myślał o zemście. Wtem Moskale zaatakowali posiadłość Stolnika. Odpierano atak, Stolnik był bliski zwycięstwa. Ta wizja rozwścieczyła Jacka. Wymierzył do niego. Magnat padł martwy. Gerwazy rozpoznał zabójcę, usiłował trafić, lecz chybił, poprzysiągł odwet. Zakonnik przerwał opowieść. Chciał pogodzić się z Klucznikiem, w obliczu śmierci pragnął jego przebaczenia. Gerwazy odstąpił od planu zemsty, pamiętał, że to ksiądz ocalił jego i Horeszkę podczas minionej bitwy z Moskalami. Po śmierci Stolnika Jacka okrzyknięto zdrajcą, jakoby współdziałał z Moskalami. Moskwa uważała go za swojego stronnika, przyznano Soplicom część dóbr Horeszków. Uciekł z kraju. Córkę Stolnika wraz  
z mężem wywieziono na Sybir, tam zmarła. Osierociła córkę, Zosię. Jacek łożył na jej utrzymanie. Przywdział mnisi habit i wstąpił do zakonu, przyjął imię Robak - „Że jako Robak w prochu..." Złe uczynki starał się odkupić służąc ojczyźnie. Był emisariuszem, nosił tajne rozkazy, ciężko pracował, skazano go na Sybir i więzienie o zaostrzonym rygorze, walczył, „nie dla chwały/ Ziemskiej biegłem tylekroć na miecze, na strzały." Usiłował zorganizować powstanie na Litwie i połączyć sprawę narodową z prywatną - by jego krewni jako jedni  
z pierwszych przyczynili się do odzyskania wolności. Nieprzewidziane okoliczności pogmatwały plany Robaka i zniweczyły jego spisek. Gerwazy wyznał, że Stolnik rozpoznał swojego zabójcę i nim umarł, „krzyż w powietrzu naznaczył;/ Mówić nie mógł, lecz dał znak, że zbójcy przebaczył." Rębajło nikomu o tym wcześniej nie powiedział, pałał jedynie żądzą zemsty. Rozmowę przerwały cierpienia chorego, zapanowała cisza, oczekiwano plebana  
z Sakramentami. Nagle wszedł posłaniec i przyniósł pismo. Z listu wynikało, że wybuchła wojna, cesarz wyrusza do Rosji, a w Warszawie zwołano sejm walny. Jacka ucieszyła ta nowina, odmówił modlitwę i powierzył się Bogu. Zmarł. Z sakramentami dotarł pleban. Nastawał kolejny dzień.  



Zobacz także